poniedziałek, 10 listopada 2014

Zmywarka.

Fascynujące urządzenie.
Do tej pory myślałam, że zachwyt wzbudza jedynie u Dwunożnych, nawet jeśli kiedyś Owca twierdziła, że "dwóm osobom takie burżujstwo nie jest potrzebne, poza tym: tu mam zmywareczkę!" - mówiła, wykonując charakterystyczne ruchy dłońmi. :D Do tej pory odszczekuję te bzdury, bo zmywarka wskoczyła na podium trzech moich ulubionych urządzeń w domu, nie mówiąc już o tym, że przy dwójce Istot Wełnistych, piątce Futrzastych i hodowli Glosterów - jej działalność jest nie do przecenienia.
Tymczasem okazało się, że Szylkretowa Księżniczka też jest zachwycona zmywarką. Dlaczego? Nie mamy pojęcia. Może dlatego, że wyjmujemy z niej miski, na które położymy coś do (kluczowe słowo) ZJEDZENIA?
Tylko dlaczego równie fascynujące dla małego kota jest wkładanie rzeczy zmywarki? Talerzy, kubków, garnków i misek?
(zdjęcia nie są dobrej jakości, bo robione Galaktyką ruchliwemu kotu) ;)







I nie - oczywiście, że jej nie wolno. Łapy są potem mokre, ogon brudny z resztek, które spadły/spłynęły z talerzy. Oblizywanie i obgryzanie szuflad oraz wkładanie nosa w prowadnice też jest zabronione.
Widać wyraźnie, że kotek jest grzeczny i posłuszny, prawda? ;)

sobota, 8 listopada 2014

Nowy domownik - odcinki pozostałe. ;)

Pierwotny plan zakładał, że odcinków o nowej domowniczce będzie co najmniej pięć.
W kolejnych odsłonach Czytelnicy odwiedzający Pasionkowo mieli poznać kolejne fragmenty historii: Esme i Kolorowych Dziewcząt, Esme i Pierożka, Esme i Personelu oraz Esme i ptaszków.
Czas i rzeczywistość pokazały, że odcinki będą dwa: tamten i dzisiejszy, a w dziesiejszym będzie kumulacja. :)
Fil od samego początku wiedziała, że coś kombinujemy. Porządki w Oswajalni tylko wzmożyły jej czujność, a kiedy postawiłam tam kuwetę, z której nie pozwoliłam jej skorzystać, to okazało się, że przyszedł czas na Pierożkowe dąsy. Nie rozmawiała ze mną na dwa dni przed i 5 dni po pojawieniu się w domu Esme. Tolerowała obecność Baraniastego, ale wszyscy pozostali dostawali zapazurzoną, obrażoną łapą. Z wyjątkiem mnie - na mnie Fil była pogniewana. Kiedy przyszedł czas wypuszczenia Szylkretki II na salony, Pani Baronowa podeszła do małego kota, obwąchała i... ofuczała. Dokładnie tak samo, jak zrobiła Mała, kiedy Fil pojawiła się w domu. Esme zachowywała się dokładnie tak, jak mały Pierożek, kiedy jedenaście lat temu, w grudniu, pojawił się w naszym domu. Jak Fil chodziła za Indyczkiem (tak jak Filemon za Bonifacym), tak Esme chodziła za Pierożkiem (to mądry kotek - wie od kogo ma się uczyć) doprowadzając tym starszą kocicę do irytacji. I tak było całkiem długo. Teraz w relacji Fil-Esme trudno doszukiwać się jakiejś szczególnej zażyłości, ale:
- kiedy (rzadko) Esme wyraża swoje niezadowolenie (przy manikiurze/pedikiurze, okazyjnych ablucjach) - Pierożek przybiega i sprawdza czy nic się małemu kotu nie dzieje.
- Szylkrecia II może leżeć na tej samej kołdrze, byle daleko od Seniorki (analogiczna sytuacja na balkonie i parapecie).
- Jeśli szczotkuję albo miziam Esme, muszę te same czynności powtórzyć z Filemonem, bo w przeciwnym razie jest foch.
- Zachowanie Esme przy misce, degustuje Pierożka. :)
Najwięcej wiary pokładałam w Kolorowych Dziewczętach. Nie zawiodły mnie. O ile Bii na początku nieufnie podchodziła do kota, który jest od niej większy, mimo że jest mniejszy, o tyle później zaakceptowała swoje puchate alter ego. Pamiętam jedną z sytuacji, na samym początku, kiedy uczyliśmy Esme nowych rzeczy. Tym razem było to niewchodzenie na blaty w kuchni. Zrozumienie, że ma tego nie robić nie zajęło jej wiele czasu, ale Bii i tak uznała sytuację za zabawną. Siedziała na schodach i z uśmiechem kota z Cheshire obserwowała nasze starania, czekałam tylko aż powie do Esme: "Widzisz mała, głupiutka jeszcze jesteś. Jak urośniesz, to Ci pokażę jak i kiedy wchodzi się na blaty tak, żeby Dwunożni nigdy Cię nie przyłapali". :)
Lady Amber była zachwycona faktem, że często w Oswajalni leży niepilnowana miska z juniorkami! Puchaty kot, nowy domownik, mała szylkrecia (i to nie Bii), która ją zaczepia - to wszystko nie jest ważne, jeśli leżą bezpańskie chrupki, które można zjeść! I to była dla Amber ta największa zaleta pojawienia się Esme w naszym domu. O tej "zalecie" Amber w końcu zaczęła myśleć z przekąsem, bo niepilnowane chrupki się skończyły, a okazało się, że brzuszek "małego kota" wydaje się nie mieć dna (a to wielka konkurencja dla Trykoci)...
Do ptaszków Esme wchodzi rzadko, bo od razu urządza polowanie. Fakt, że glostery siedzą w klatkach w ogóle jej nie przeszkadza...
A Personel? Personel nie miał zielonego pojęcia jak to jest mieć mejnkuna w domu. :)
Poniżej kilka nieuczesanych myśli:
(zdjęcia przygotowałam do tamtych, zaplanowanych wpisów, trochę się więc już przeterminowały. Miło będzie sobie jednak przypomnieć kocieństwo Esme (zwłaszcza jeśli teraz wygląda "trochę" inaczej)
- W instrukcji obsługi nie ma istotnej informacji - gdzie temu kotu wyjmuje się baterie. Albo chociaż ścisza. Nie, nie wtedy, kiedy opowiada o czymś interesującym. Wtedy, kiedy odtacza się od miski i wrzeszczy, że jest głodna! :)


- G. (Hodowczyni Esme) nie powiedziała nam, że zadanie "nakaram małego mejnkuna" nie jest zadaniem wykonalnym :) - Esme jest ciągle głodna. Kiedy przestaniemy się całkiem odzywać i nie będziemy odbierać telefonów, to najprawdodpodobniej dlatego, że Szylkrecia II nas zjadła. :D Zgodnie z poleceniem G. - napychamy "małego kota" niezmiennie, aż do skończenia 15 miesiąca życia. Potem pewnie zacznie jeść jeszcze więcej - jak duży mejnkun. :D


- Esme teraz prawie dwukrotnie zwiększyła puchatość futra (6 listopada skończyła 8 miesięcy). Nigdy czegoś takiego nie widziałam, ale przypuszczam, że to dlatego, że znane mi mejkuny były wychowywane w cieplarnianych warunkach, a my jednak mamy w domku chłodno. Nie zimno, ale chłodno - i to najwyraźniej Esme wystarczy, żeby się tak ofutrzyć. ;) Szczotkuję ją trzy razy w tygodniu, manikiur i pedikiur robię jej co tydzień. Po co? Ponieważ kotek (nazywany przez nas ostatnio również Czapką i Etolą) lubi po nas deptać, od czasu do czasu zapolować na nasze stopy, popacać nosy łapą rano, pospacerować nam po głowach, a także wyciągać długiego kota, zapazurzając się na naszych nogach.
Co ciekawsze - pozostałe kocórki też mają takie spa - rzadziej, ale i one mają robiony pedi i mani. ;)


- Dla małego kota wszystko jest smaczne. Ser żółty, oliwki, jajecznica i omlet (pycha!), serek wylizywany z pojemnika - nawet jeśli potem muszę jej umyć kryzę. Talerz po makaronie z sosem pomidorowym i ostry sos w stylu tajskim - też są dobre.
- 6:10 do idealna pora, żeby wstać, zadrzeć puchatą kitę do góry i biec do kuchni miaucząc, że kot jest głodny! Budzik mi dzwoni, pozostałe koty się przeciągają i kłębkują na inne boczki, a Księżniczka jest rześka i zadowolona! Ja sunę do łazienki, ledwo widząc na oczy, a ona hopsasa i gada! Że jest głodna i że tak dobrze, ale strasznie długo się spało i czy pamiętam, że ona jest głodna oraz czy na pewno zrozumiałam, że ona by coś zjadła...




- Kąpiele. Ponieważ z jakiegoś ważnego kociego powodu NIE MOŻNA skorzystać z czterech czystych kuwet, tylko z UŻYWANEJ, w której akurat przed chwilą ktoś był. I ponieważ trzeba wleźć wielkim łapskiem w kupę i robić później pieczątki - często myjemy szylkretową nogę. Zdarzyło nam się też myć zadek, kiedy okazało się, że trzy pełne miski śniadania, to jednak dla kotka za dużo i są sensacje. Kąpiele kończą się wytarciem ręcznikiem, ponieważ suszarce Esme nie ufa (NzM ostatnio - z powodzeniem - przekonywał małego kota, że to jednak nie jest nic strasznego).



- Suszarka w rozwieszonym praniem w pokoju? Świetnie, ale Esme ma inny pomysł - zazwyczaj taki, żeby wszystko z suszarki pozdejmować i na tym potem usiąść.
- Prasujesz? Esme pomoże. Najlepiej jej wychodzi gryzienie kabla z żelazka...
- Zakładasz buty, które musisz zasznurować? Lepiej naszykuj sobie zestaw zabawek odwracających uwagę małego kota, bo może się okazać, że nie wyjdziesz o czasie, albo wyjdziesz w rozwiązanym obuwiu. ;)



- Wszystko chłonie, wszystkiego się uczy, czasami aż widać jak jej trybiki w rozumku pracują. :)


- I ponad wszystko: "Idziesz do kuchni?" - pyta Esme - "To na pewno po to, żeby mnie nakarmić!"
Dobrze mieć taką Księżniczkę w domu. :)