środa, 23 lipca 2014

Moc dżerby.

Siedzę w pracy. Żar leje się z nieba. Wlewa się przez pół otwartego na oścież okna i przez spuszczone rolety drugiego. Wpełza w łopatki wiatraka i bucha mi w plecy rozgrzanym powietrzem (gdzie ten schłodzony wentylatorem zefirek?). Przychodzi mi do [pęczniejącej już od upału] głowy tylko jeden, możliwy ratunek. Piszę więc do Baraniastego z prośbą, żeby mi „zaparzył” miętową yerbę na zimno - taką w sam raz na przyjście z pracy. Gwoli wyjaśnienia – jeśli chodzi dżerbę, to lubię taką, której prawie nie ma. To znaczy bardzo bardzo bardzo słabą – dokładnie taką, na którą miłośnik yerby nawet by nie spojrzał, bo wstyd to pić...
NzM więc mi odpisał: czyli do szklanki nasypać łyżeczkę yerby, do kubeczka nalać wrzątku i postawić obok siebie - niech naciąga?
:))
To zdjęcie (przepięknej tykwy!) pochodzi z bardzo fajnego sklepu z yerbą.

wtorek, 22 lipca 2014

Storczyki.

Orchidaceae podobały mi się od zawsze i w związku z tym od kilku lat (z dużą przerwą) i z różnym powodzeniem usiłuję je hodować. Dlaczego usiłuję? Och, to bardzo proste - Panie Futrzaste mają zdecydowanie odmienne podejście do hodowli storczyków, niż moje.
Sprowadza się to do tego, że ja boję się mocniej odetchnąć przy danym okazie, a Kociambrzyce zazwyczaj... uczą moje storczyki latać. Zrzuci jedna z drugą takiego kwiatka i patrzy czy ładnie spada. :( A jak się wściekam, że zamordowała mi kolejnego storczyka, to zwala na Newtona (że ta grawitacja, to niby jego pomysł). Dlatego odpuściłam sobie uprawę falenopsisów na długi czas.
Mnogość odmian i kolorów przyprawiała mnie jednak o zawrót głowy i w końcu każda wizyta w O, LR lub C kończyła się jakimś zakupem. A że w pewnym momencie było ich sporo (tych wizyt...), to w domu pojawiły się w sumie cztery storczyki (w tym dwa karzełki) i jedna orchidea (wiem, że te nazwy stosowane są wymiennie, ale ja używam ich tak po to, żeby jakoś odróżnić moje kwiatki). Oczywiście jak tylko kwiatki się w domu pojawiły, to Amber i Bii zrzuciły każdego po dwa razy... Kiedy zaczynałam już rwać wełnę z głowy i projektować hodowlę storczyków wiszących, pojawiła się możliwość odizolowania roślinek od Futer...
Storczyki zamieszkały u kanarków.


W różowym i jasnozielonym wiaderku rosną sobie roślinki dla kanarków (cząber i tymianek).


Te wypasione, zielone doniczki z ptaszkami dostaliśmy od M. na rocznicę ślubu. Są idealne.


Wreszcie przestały być ciemiężone, wreszcie miały święty spokój i nie groziło im nic... oprócz Owcy.
O tak. Ponieważ Owcy nie przyszło do głowy (?!), że storczyk, który ma stać w półcieniu i w temperaturze 25 stopni C może nie czuć się dobrze w pełnym słońcu, przez cały dzień, przy 40 stopniach C...
Zdjęcie z wczoraj:


Upały miną, to storczyki wrócą na swoje miejsce. :)


O ile ten falenopsis na zdjęciu powyżej najprawdopodobniej zakwitnie, to co do tego poniżej mam wątpliwości:



Może ktoś wie czy ten pęd (wskazany czerwoną strzałką), to kolejny korzonek, czy może pęd, na którym coś zakwitnie? :)

poniedziałek, 21 lipca 2014

Specjaliści.

Poszłam niedawno na badania. Nie dość, że utoczyli mi z pół  litra posoki, to jeszcze kazali sobie za to zapłacić.
I to sporo. Więc narzekam, warczę pod nosem, że za to bym miała sześć porządnych książek, wypasione zakupy w Seforze, pół paczki paneli albo komplet wkrętów w dowolnym sklepie na C, O lub LR.
Jednocześnie zachwycam się tym, że NIE MA ŚLADU. Mam półmilimetrową dziurę w zgięciu łokcia i to wszystko. Nie - posiniaczone dłonie i ręce do przedramion jak Padre po ostatnim pobieraniu krwi...
Czyli się da. Ale mimo tego nadal narzekam, że drogo, więc NzM ostatkiem cierpliwości mi odpowiada:
"Tak Owco, masz rację, w castoramie by Ci to taniej zrobili".
Tak mnie zapowietrzyło, że nie dopytałam: wiertarką?
:)

piątek, 4 lipca 2014

Początek.

Pierwszy wpis jest zawsze jakiś dziwny...
Ale od czegoś w końcu trzeba zacząć. :)
Jest więc Pasionkowo - młodsze, ale jednocześnie (mam nadzieję, że) dojrzalsze rodzeństwo Pasionka.
Po co i dlaczego?
Ponieważ desperacko potrzebowałam zmiany, a nowe "własne miejsce w internecie" to tylko jedno z jej efektów.
Jak ma być?
Ma być tak samo, a nawet lepiej, niż na Pasionku. Częściej, więcej, może bardziej kolorowo (mimo że przy projektowaniu wyglądu blogu zdecydowałam się na minimalizm).
Chciałabym pisać częściej, ale krócej - zobaczymy co mi z tego wyjdzie.
Póki co - rozgoście się proszę.  :)
Jeszcze schnie farba, pachną świeżo położone panele, ale wielka, miękka pomarańczowa kanapa już czeka.  :)
Zaraz Owca przyniesie dobrą herbatę, ciasteczka i będziemy mogli porozmawiać.
Albo pomilczeć.
Bo w Pasionkowie ma być przede wszystkim dobrze...