czwartek, 23 kwietnia 2015

ŚDK

Powoli dostaję oczopląsu od mejli bombardujących moją skrzynkę pocztową informacjami o promocjach.
Książkowych oczywiście. Tak, jakbym kupowała książki tylko z okazji ich Święta... ;)
A kupuję dużo...
- kupuję, mimo że nie przeczytałam poprzednich - kupionych niedawno,
- kupuję, mimo że powinnam się ograniczyć,
- kupuję, mimo że przeczytałam egzemplarz z biblioteki (bo chcę mieć swój),
- kupuję, mimo że stos "do przeczytania" zaczyna się mocno przechylać,
- kupuję, bo muszę, absolutnie MUSZĘ mieć tę konkretną książkę. ♥

Na szczęście jeszcze nie jestem na etapie kupowania tych samych tytułów w innych wydaniach (chociaż przy nowych "Igrzyskach śmierci" i "Charliem w fabryce czekolady" przeżyłam chwile zwątpienia...)

Wygląda na to, że jestem uzależniona od kupowania (i czytania) książek.
Tego się nie leczy, a przynajmniej ja nie zamierzam. ;)

A potem tylko: myk do łóżeczka, dużo ciepłej herbatki i żywe kocie kocyki. :)

środa, 22 kwietnia 2015

Indyczek.

Mała.
To od niej wszystko się zaczęło.
Pomysł na pisanie blogu (prawie pięć lat temu), kocie "szaleństwo", futrzaste umiłowanie. :)
W praktyce na Pasionku pisałam potem o wszystkim, co dla mnie ważne.
Czy mielibyśmy koty, gdyby nie ona? Pewnie tak, ale na pewno nic nie byłoby takie samo.
Tęsknię za moim Indyczkiem, a dzisiaj mijają dwa lata od kiedy jej z nami nie ma.

A ponieważ to od niej wszystko się zaczęło, to ja też spróbuję zacząć jeszcze raz. :)
Odkurzyłam Pasionek, przeniosłam na inną platformę blogową, mam nadzieję, że mi się tym razem uda.

Dlaczego nie pisałam? Z kilku powodów, chociaż najbardziej prozaiczny to brak czasu. Dodajmy do tego jeszcze zajęcie się blogiem pracowym (na rzecz którego porzuciłam Pasionek), zatonięcie w Instagramie*, który zapewnia mi potrzebę kontrolowanego ekshibicjonizmu, jest łatwy i szybki w obsłudze - fotka z galaktyki już po chwili wędruje na insta, a ja nie muszę przegrywać zdjęć z aparatu, przygotowywać ich w programie graficznym i jeszcze myśleć, co mądrego napisać. ;)
Kolejny powód jest taki, że usiłowałam się ogarnąć, kiedy zniknęła z mojego życia osoba, na której bardzo mi zależało. Nadal się leczę, ale przeniesienie Pasionka to też chęć odgrodzenia się od tamtych czasów.

*broniłam się (i nadal to robię) przed korzystaniem z FB, bo bałam się, że porzucę Pasionek na rzecz fejsa. W życiu bym nie przypuszczała, że stanie się dokładnie to samo w przypadku Insta.

Dlaczego wróciłam? Potrzebuję Pasionka, a dodatkowo jedna z koleżanek instagramowych stwierdziła, że moje tatuażowe pióro może być "delikatną sugestią talentu twórczego". :) Nie, nie wymądrzam się, ale przypomniałam sobie tylko, że przecież ja lubię pisać. Nie tylko wtedy, kiedy miewam napady grafomanii. :)
A więc - niech się dzieje. :)