Jakiś czas temu dostałam w prezencie zestaw moich ulubionych herbat przewiązanych wstążką. Zieloną wstążką.
Nie wiem, co mnie napadło, ale zaczęłam ciemiężyć koty. :D
I nie, nie Esme. Tę dwójkę, która stanowiła o wiele większe wyzwanie. ;)
- Amber, popatrz proszę, zdjęcie Ci chcę zrobić!
- Nie ma mowy!
- Amberzyco, no proooszę.
- Nigdy w życiu! Wyglądam jak jakiś przebrany (fuj!) kot!
- Jedno zdjęcie, Amber, plis.
- No dobrze.
- No ale przecież nie takie! Robisz wytrzeszcz!
- Wiesz co? To się ugryź w wełnę!
- Trykociu, proszę, jedno takie ładne zdjęcie.
- No to masz!
- Dziekuję Trykociu.
- Proszę. Należą się cztery chrupelki.
- Pierożku, a czy Ty wiesz, że masz kokardkę na ogonku?
- ...
- Fifi, no weź zobacz, jest taka ładna!
- ...
- Owco, jak otworzę jedno oko, a nawet jeśli zechcę się odwrócić,
to mój ogonek ma wyglądać tak pięknie, jak zawsze. Czy to jest jasne, wełnista istoto?
- Tak Pierożku, przepraszam Pierożku.